Gdyby próbowano stworzyć ranking współczesnej powieści kobiecej, Grażyna Plebanek z pewnością znalazłaby się w czołówce. Przy czym warto zaznaczyć, że „powieść kobieca" nie oznacza tu przewidywalnej historii miłosnej z Nią, czekającą na księcia z bajki, i z Nim, stanowiącym obiekt marzeń i pragnień.
Plebanek udaje się opowiadać o kobiecie bez harlequinowego tła, bez unikania trudnych tematów, z wiarygodnym odzwierciedleniem realiów i z pasją oraz sympatią dla wad i zalet swoich bohaterek. Jej historie nie zawsze zmierzają do happy endu, często późniejszy spokój okupiony jest cierpieniem. Bohaterki powieści Plebanek umieją przyznać się przed sobą i przed otoczeniem, że mają dość: takiego życia, takiego męża, takiej pracy. I co najważniejsze, potrafią też powiedzieć sobie, że chcą coś z tym zrobić, że są otwarte na zmiany. To kobiety, którym uwierają tradycyjnie zdefiniowane role matki, żony, kochanki, córki. Są w stanie ponazywać je same i umieją walczyć o to, by zostać wierną sobie.
Grażyna Plebanek jest autorką trzech powieści. Pierwsza zdobyła nagrodę w konkursie na dziennik polskiej Bridget Jones wydawnictwa Zysk i S-ka. Mowa tu o „Pudełku ze szpilkami". Powieść wznowiono w wydawnictwie W.A.B. w kobiecej serii „Z miotłą". W tym samym cyklu ukazały się jej dwie kolejne powieści: „Dziewczyny z Portofino" i „Przystupa". Trzeba w tym miejscu wspomnieć, że kobieca seria „Z miotłą" znacznie różni się od innych tego typu serii. Prezentowane są w niej powieści niepokorne, często przełamujące schemat kobiecej literatury popularnej, książki stawiające ważne, inteligentne pytania, wreszcie powieści, które można by określić epitetem „feministyczne". Autorka nie ucieka od tematyki genderowej, dużo miejsca poświęca kobiecości, także tej w wydaniu fizycznym, seksualnym. Nie waha się poruszać tematów tabu, takich jak niechciana ciąża, aborcja, przemoc domowa czy molestowanie seksualne. Jednocześnie portretuje kobiety w newralgicznym momencie wyzwalania się spod jarzma kulturowo-społecznych oczekiwań, bohaterki, które mogą o sobie powiedzieć, że są wolne i patrzą w przyszłość, czerpiąc siłę ze swojej kobiecości.
Można więc postawić tezę, że Plebanek nieustannie pisze historię kobiet. Historię składającą się z ich głosu, ich doświadczeń, problemów, wreszcie ich codzienności oraz wzlotów i upadków. Zdarza się jej nawiązywać do literackich toposów kobiecych, tyle że analogie zostają zaadaptowane do współczesności. Często żartobliwie potraktowane, pokazują sztuczność i nierealność zakorzenionych w kulturze kobiecych wzorców. W „Pudełku ze szpilkami" mamy np. dialog z postacią Kopciuszka, tyle że ów Kopciuszek wcale nie chce zostać księżniczką. „Dziewczyny z Portofino" to współczesna wersja „Dziewcząt z Nowolipek" Poli Gojawiczyńskiej. Kobieca przyjaźń z pierwszej połowy XX wieku okazuje się mieć wiele wspólnego z tą, która kształtuje się tuż przed upadkiem komunizmu w Polsce. Z kolei tytułowa Przystupa stanowi brawurową reinterpretację stereotypu polskiej emigrantki - niewykształconej, biednej, parającej się sprzątaniem, ale przechowującej w sobie ludową/życiową mądrość.
Macierzyństwo - tak czy nie?
Plebanek poświęca ciąży i konsekwencjom, jakie z niej wynikają, dużo miejsca. Co ważne, nie próbuje przemycić wątpliwej tezy o istnieniu instynktu macierzyńskiego. Bohaterka jej powieści zwykle musi się oswoić z faktem, że spodziewa się dziecka, podjąć ważną decyzję, czy chce ciążę utrzymać, czy decyduje się ją usunąć, wreszcie - już po urodzeniu - musi też nauczyć się kochać dziecko, które pojawiło się w jej życiu i wywróciło je do góry nogami. Konieczne się staje, by kobieta odgrodziła się w swoich postanowieniach od sugestii rodziny, znajomych i zupełnie przypadkowych ludzi nagle zainteresowanych jej stanem, decyzję podejmuje sama i jest za nią odpowiedzialna.
Bohaterka powieści „Pudełko ze szpilkami" staje przed wyborem: kariera czy macierzyństwo. Pozornie wybór jest prosty. Nie warto rezygnować z doskonale rozwijającej się kariery w świetnie prosperującej firmie na rzecz wątpliwej radości macierzyństwa. Zwłaszcza że ciąża to efekt wpadki i do tego z przystojnym przyszłym szefem. Marta początkowo decyduje się na zabieg. Wycofuje się w ostatniej chwili, gdy tuż przed znieczuleniem do gabinetu wbiega jej przyjaciółka z nietypowym prezentem - kolczastym, wystraszonym jeżem. Bohaterka usiłuje godzić bycie matką z próbami powrotu do pracy. Okazuje się jednak, że oczekiwania korporacji są dużo większe niż to, co kobieta może zaoferować. Decyduje się więc rzucić pracę, by widywać syna i przyglądać się, jak dorasta.
Przeciwieństwem Marty jest jej siostra bliźniaczka - Kasia. To typ stereotypowej Matki Polki. W poczuciu przegranej wraca do rodzinnego miasta, rodzi kolejne dzieci, poddaje się mężowi, wspólnie realizują patriarchalny model rodziny. Nieustannie dokucza siostrze, która przeniosła się do Warszawy. Szczęście widzi w rodzeniu dzieci, wychowywaniu ich i w zajmowaniu się domem. Zdarza jej się jednak odsłonić inną twarz - kobiety rozczarowanej, sfrustrowanej, zazdroszczącej Marcie lepszego życia.
W powieści „Dziewczyny z Portofino" ciąża, zwykle nieplanowana, związana jest z pierwszą dorosłą decyzją, jaką dorastająca dziewczyna/młoda kobieta musi podjąć. Agnieszka, mimo że kocha swojego chłopaka, nie chce jeszcze zacząć wspólnego życia, pragnie się dalej uczyć. Decyzję o aborcji podejmuje sama, wspiera ją w tym macocha, towarzysząc dziewczynie w trakcie zabiegu. Podobne wsparcie otrzymuje Beata. Ona z kolei postanawia usunąć ciążę pod wpływem impulsu - podejrzewa, że chłopak, który ją zostawił, spotyka się teraz z jej przyjaciółką. Ważne staje się wyznanie, które dziewczyna słyszy tuż przed zabiegiem - matka mówi jej, że zanim ją urodziła, też usunęła ciążę.
Aborcja w ostatniej książce Plebanek, zatytułowanej „Przystupa", pokazana jest jako kobiece doświadczenie skazane na tajemnicę. Trzeba ją nie tylko przemilczeć, ukrywać, ale też wykonywać nieoficjalnie, wstydliwie. Ulga, jaką kobiety odczuwają po zabiegu, nie ma szczególnego znaczenia.
Macierzyństwo zamienia się w kobiecy stygmat. Gdy ciąża jest niechciana, z problemem musi radzić sobie kobieta; gdy dziecko jest wyczekiwane, to na nią spada obowiązek opieki i wychowania.
Plebanek pokazuje, że w żadnym z tych przypadków sytuacja nie jest tak jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać. Jest mężczyzna, na którym również spoczywa obowiązek zajmowania się dzieckiem; jest kobieca historia, która wymaga opowiedzenia (widać to szczególnie wyraźnie w „Dziewczynach z Portofino", gdzie kobiety w szpitalu dzielą się swoimi opowieściami o urodzonych dzieciach i o ciążach, które zdecydowały się usunąć); jest wreszcie kobiece zmęczenie, niechęć do nowej sytuacji, konieczność nauczenia się małego człowieka i potrzeba mówienia o tym, że z nową sytuacją jest trudno sobie poradzić. Plebanek nie opowiada o cudzie macierzyństwa. Ma odwagę mówić także o jego ciemnych stronach, jak np. uprzedmiotowienie kobiety w trakcie porodu (przypadek Mani z „Dziewczyn z Portofino"), instrumentalne traktowanie dziecka i matki w trakcie wizyt u lekarza (szczepienie synka bohaterki w „Pudełku ze szpilkami").
Kobieca przyjaźń
Zarówno „Pudełko ze szpilkami", jak i „Dziewczyny z Portofino", stanowią świetny portret kobiecej przyjaźni. Co ciekawe i warte zaakcentowania, kobiety umieją stworzyć przestrzeń, w której czują się dobrze i bezpiecznie. We własnym gronie mogą być sobą, opowiadają o swoich problemach, nie muszą udawać. To bardzo ważne, bo otoczenie oczekuje od kobiety, by nieustannie zmieniała maski. Ma doskonale wypełniać role matki, żony czy kochanki. Słabość zostaje zrównana z klęską. Kobieta musi zawsze umieć sobie radzić. Plebanek odsłania przed czytelnikami prawdziwszy obraz kobiet, niejednoznaczny, wielobarwny. Jej bohaterki są osobami umiejącymi walczyć o siebie, a siłę do toczenia prywatnej wojny czerpią z przyjaźni z innymi kobietami.
W „Dziewczynach z Portofino" możemy obserwować dorastanie i dojrzewanie dziewcząt z blokowiska. Dziewczyńska przyjaźń, świat dorosłych próbujący je rozdzielić, walka o swoje terytorium, wreszcie jeszcze dziecięce przysięgi, że można na sobie zawsze polegać. Autorce udało się pokazać, że to, co ważne dzieje się ponad podziałami. To nic, że dzieci za sprawą rodziców należą do zupełnie innych światów, ani polityka, ani majątek, ani przynależność do tzw. elit nie są w stanie ich rozdzielić. Później nawet miłość nie będzie mogła zniszczyć ich przyjaźni. Mężczyzna, który potrafi bohaterki poróżnić (przypadek Beaty i Agnieszki) tak naprawdę zamienia się w mało istotny epizod, kobiety umieją odbudować to, co zdołało już się znacznie nadkruszyć. Istotne jest, że przyjaciółki umieją docenić to, co je łączy. Dlatego pielęgnują przyjaźń, towarzyszą sobie w trudnych momentach, wierzą, że nawet po latach okaże się, że nic między nimi się nie zmieniło.
W „Pudełku ze szpilkami" Plebanek kreuje bardziej stereotypowy obraz przyjaźni. Tutaj spotkania kobiet zamieniają się często w tzw. babskie ploteczki. Ale - co ciekawe - właśnie w trakcie tych pozornie beztroskich chwil dochodzi do specyficznych złamań przyjętej konwencji spotkań, dowiadujemy się bowiem o rzeczach ważnych: o kolejnej ciąży, o problemach w pracy, o zdradzie męża i prawdopodobnie też przyjaciółki. Przysłowiowe „kawka, herbatka plus ciasteczka" zyskują rys konfesyjny za sprawą jakby mimochodem wyznawanych sekretów.
Przystupa jest tak naprawdę osobą samotną. Owszem, jej kolejne pracodawczynie przełamują hierarchię rodzącą się na linii pani-służąca, nie powoduje to jednak narodzin partnerstwa czy równości. Przystupa zostaje pomocą domową, a kobieta, która dopuszcza ją do tajemnic swojego życia, nie rezygnuje tak naprawdę z posiadanej władzy, jaką daje fakt zatrudniania i wypłacania pensji. Bohaterka powieści Plebanek jest kimś, kto ma pomóc w osiągnięciu celu (np. planowany wyjazd Gwiazdy, który nie dochodzi do skutku). Milcząco towarzyszy tym, u których pracuje. Dojrzewa do tego, by zacząć decydować o swoim życiu, by iść własną drogą, nie pozwalając, by inni w najmniejszym choćby stopniu wpływali na jej los. Czas, kiedy Przystupa słucha zwierzeń kobiet, u których pracuje, lub po prostu odkrywa ich sekrety, okazuje się etapem dorastania i odkrywania siebie.
Emigracja
„Przystupa" to powieść, która w dużej części dzieje się na emigracji. Można by nawet powiedzieć, że już opuszczenie rodzinnej wsi przez bohaterkę i wyjazd do miasta jest formą zdecydowania się na życie na obczyźnie. Specyficzne to jednak podróżowanie. Przede wszystkim stanowi szansę innego życia dla samej Przystupy. Czytamy przecież ważne zdanie: „Aż w końcu zrozumiała, że musi stąd odejść". Bycie w drodze zamienia się w konieczność. Plebanek znakomicie oddaje tymczasowość tego, co wydaje się być stałe, ulotność zdarzeń, niemożność zakorzenienia, wreszcie rolę przypadku wpływającego na los bohaterki. Jej portret emigracyjnej podróżniczki Przystupy przekonuje, w przeciwieństwie do obrazów fundowanych czytelnikom w „Pani na domkach" Joanny Pawluśkiewicz czy w „Szczęściu za progiem" Manulu Kalickiej. Determinacja, stoicki spokój, wewnętrzna siła i podświadome poczucie własnej wartości to cechy, które charakteryzują Przystupę i pomagają jej w przetrwaniu trudnych chwil. Mit lepszego życia, który dla zatrudniających ją kobiet okazał się złudzeniem, dla bohaterki jest czymś realnym. Jej życie faktycznie ulega wielkiej przemianie. Przyglądamy się bowiem jak z brzydkiego kaczątka rodzi się piękny łabędź, jak z zagubionej dziewczyny rodzi się kobieta, która wie, czego chce, jak z osoby wystraszonej, nieśmiałej wyrasta ktoś, kto nie lęka się walczyć o siebie. Emigracyjna opowieść Przystupy to historia tego, jak ze zwyczajności rodzi się nieprzeciętność.
Jednocześnie mamy okazję wędrować z bohaterką po różnych domach, co jest - trzeba przyznać - podróżą pouczającą. Najpierw pracuje w mieście u Gwiazdy. Przygląda się rodzinie nieszczęśliwej, której podstawą funkcjonowania jest fałsz. Mąż usiłuje wykreować żonę, żona próbuje przekonać media, że jest niepowtarzalna, przy okazji oboje zapominają o własnym związku. Po wyjeździe do Szwecji pracuje u Hyrowej. To kobieta wulgarna, celebrująca, a nawet fetująca, polskość i religijność w wydaniu karykaturalnym. Następnie Przystupa zajmuje się domem i dziećmi Pani Słabej, sprząta też w domu Lekarki, która postanawia na starość dokonać coming outu i odnaleźć szczęście w miłości lesbijskiej. Kolejny przystanek bohaterki to dom lubującej się w plotkach i pozorach Gun. Plebanek nie lęka się pokazania ciemnej strony emigracyjnego sukcesu. Kobiety, u których pracuje Przystupa, mogą być postrzegane jako te, którym się udało. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Wylansowana przez męża, stworzona przez chirurgów plastycznych, Gwiazda czuje się w związku zaniedbywana. Wulgarna Hyrowa myśli tylko o tym, co wypada, szuka potknięć i wpadek u innych ludzi. Wartości narodowe, które ciągle przywołuje, są jedynie sposobem na to, by ukryć poczucie poniesionej porażki. Pani Słaba boi się być sama, znosi więc - do czasu - męża, który znęca się nad nią psychicznie i fizycznie. Gun, sprawia wrażenie wścibskiej, cieszącej się z nieszczęść znajomych, typowej fałszywej przyjaciółki plotkary, tak naprawdę przeżywa dramat opuszczenia w związku i bezskutecznie stara się o drugie dziecko. Przystupa pojawia się w życiu każdej z nich w kluczowym momencie. Jest więc z jednej strony dobrym duchem, z drugiej uruchamia wydarzenia prowadzące do istotnych zmian w życiu kobiet. Milczy, towarzyszy, jest ciągle w drodze, a swoją obecnością potrafi odsłonić to, co wcześniej - by użyć przysłowia - skutecznie zamiatano pod dywan.
Rodzajem emigracji, tyle że tej wewnętrznej, jest również stan, w jakim znajduje się bohaterka powieści „Pudełko ze szpilkami". Gdy po nieudanej próbie powrotu do pracy, decyduje się pozostać w domu z synem, jej decyzja nie znajduje zrozumienia wśród dotychczasowych współpracowników. Świat małego dziecka okazuje się być światem bardzo odległym od wielkich projektów i transakcji finansowych. Choć bohaterka nigdzie nie wyjechała, jej życie zaczyna biec zupełnie innym torem niż życie znajomych.
Nietypowy wymiar ma także emigracja opisana w „Dziewczynach z Portofino". Jedna z bohaterek podejmuje decyzję, by wyjechać zagranicę do pracy w burdelu. Autorce udaje się opisać to w taki sposób, że nie oceniamy kobiety, a nawet jesteśmy w stanie znaleźć w sobie empatię i zrozumienie. To jeszcze jeden przykład tego, że świat powieści Plebanek nigdy nie jest czarno-biały.
Perspektywa piwnicznego okna
W twórczości Grażyny Plebanek z pewnością można by znaleźć ślady szczelin istnienia i metafizyki ścierek, o których pisze Jolanta Brach-Czaina. Autorka wyjątkowo chętnie przygląda się kobiecym przemilczanym przestrzeniom, dostrzega wagę codzienności i zwyczajnego, często wstydliwego, doświadczenia. W „Pudełku ze szpilkami" na przykład autorka pokazuje macierzyństwo odarte z idealizmu. Zamiast szczęśliwej, ciągle aktywnej, rozleniwionej opieką nad dzieckiem matki, znajdziemy kobietę, która ma dość nocnego wstawania, którą bolą piersi i która marzy o śnie. Nie ma chwili dla siebie, poranne telefony zabierają jej cenne minuty spokoju i ciszy, zanim synek się obudzi. Co więcej, teściowa i siostra chętnie i bez proszenia instruują młodą matkę, co jeszcze powinna zrobić i jak dużo jej brakuje, by być doskonałą rodzicielką i żoną. Bohaterka ma jednak odwagę przeciwstawić się rodzinie i znajomym, którzy chcą organizować jej życie - oznajmia teściowej, że choć spodziewa się dziecka, to ślubu nie będzie; później spontanicznie wychodzi za mąż, unikając tym samym wielkiej uroczystości rodzinnej; wreszcie nie przygotowuje świątecznego śniadania, bo chce odpocząć. Walczy o prawo do własnej codzienności.
Przyjaciółki z powieści „Dziewczyny z Portofino" również doświadczają trudnych chwil. Jeszcze w dzieciństwie lękają się chodzić na hałdę za szkołą, bo podobno grasuje tam zboczeniec. Poznają, jak smakuje odrzucenie kolegów i koleżanek, gdy niesłusznie zostają oskarżone o kradzież. Hanka musi stoczyć prywatną wojnę o prawo do innego życia. Jej matka uważa, że o wartości dziewczyny świadczy ilość jej adoratorów, a wiek dwudziestu lat to niebezpieczna granica nieuchronnego zbliżania się do staropanieństwa. Jest także zwolenniczką specyficznie pojmowanej przysięgi małżeńskiej - to nic, że mąż się nad nią znęca, bije ją, ale skoro przysięgała mu przed ołtarzem, rozwód nie wchodzi w rachubę; lepszy mąż, który bije, niż brak męża. Hanka ma odwagę przeciwstawić się takiemu modelowi związku. Plebanek porusza też problem bezduszności kobiet w stosunku do przedstawicielek własnej płci. Przykładem może być stosunek pielęgniarki do rodzącej Mani, obojętny, bez odrobiny empatii, przedmiotowy. Nie unika też pisania o fizjologii i seksualności (wspominane już zabiegi usuwania ciąży, dostanie pierwszej miesiączki na oczach szkolnych kolegów, świadoma decyzja, kiedy i z kim przeżyje się tzw. pierwszy raz, czy nieutożsamianie seksu z koniecznością zamążpójścia).
„Przystupa" to powieść, w której szczególnie perspektywa parteru (a nawet dosłownie piwnicy - bo tam mieszka bohaterka u Gwiazdy) jest zaakcentowana. Zresztą sama autorka w jednym z wywiadów mówi o „perspektywie
I to jest właśnie historia kobiet...
Twórczość Plebanek to niepowtarzalne, bo inteligentne, wiarygodne, przyjazne, feminizujące, sportretowanie kobiet. Polska literatura popularna dzięki niej ma czym się poszczycić. Zwłaszcza że ostatnia powieść autorki, „Przystupa", jest tak naprawdę tekstem z pogranicza. Wiele tu nawiązań do powieści drogi, do powieści łotrzykowskiej, kryminalnej, ale też do dobrej powieści obyczajowej czy familijnej. Plebanek nie boi się kreować silnych portretów kobiet. Grochola uchodząca za gwiazdę kobiecej prozy mogłaby od autorki „Pudełka ze szpilkami" wiele się nauczyć. A dzięki Grażynie Plebanek możemy wreszcie powiedzieć, że harlequinowa powieść dla kobiet odchodzi do lamusa. W jej miejsce pojawia się literatura dla kobiet szukających inteligentnie opowiedzianej historii. Fabuły, w której kobieta może się przejrzeć jak w lustrze i powiedzieć: to mogłaby być moja historia.